Saturday, April 15, 2017

Godziny wieczorne

Przyjechał z wizytą służbową dość odległy znajomy, nazwijmy go Panem Pociągiem, więc poszliśmy wieczorem na miasto. Gadałem z nim wcześniej 1-na-1 z tego co pamiętam raz, pijany, przez jakieś 20 minut, więc nie do końca wiedziałem, jak to będzie. Było na tyle spoko, że postanowiliśmy następnego dnia to powtórzyć.

Pierwszego wieczora miał mnie zabrać na pizzę - i zabrał, ale do takiej dziupli z której bierze się głównie na wynos, więc poszliśmy zjeść ją na pobliskim placyku Ducha Świętego, na który trafiłem już wcześniej, nota bene też żeby zjeść kupiony na wynos kawałek pizzy, podczas tego dnia łażenia, którego nie opisałem, bo nie obfitował. Plac jest bardzo ładny, dość mały, z drzewami, kamiennymi ławami i fontanną na środku. I cały oczywiście otoczony knajpami. Jest to chyba miejsce schadzek emo młodzieży i studentów, więc jest tam dość gwarno o każdej porze dnia i nocy.

Kolejny wieczór zaczęliśmy od knajpy, w której zjadłem bardzo nijaką ale za to dość drogą sałatkę z owocami morza, oraz naprawdę nienajlepsze, ale za to bardzo drogie żeberka (najlepsze w tym daniu były ziemniaki, więc jakby kaman). Na szczęście deser był pyszny, ale odtąd będę jednak zamawiał kluski. No właśnie, jadłem tu też kilka razy pizzę - i toskańską i neapolitańską - i naprawdę dupy mi nie urwała. Widać jestem spaczony tą heretycką, nieprawdziwą.

Po knajpie kupiliśmy butelkę wina i poszliśmy na rzekę. Nie nad, na. Okazało się, że można po takim dziwnym uskoku przejść suchą nogą na środek nurtu i klapnąć sobie tam jak zmęczony Jezus. Po jednej stronie masz spokojną wodę na wyciągnięcie ręki, po drugiej, kilka metrów dalej, nagły spadek i kaskadę. Przegadaliśmy tam całą butelkę sycąc zmysły pełnią Księżyca i nocną Florencją, aż w końcu zaczęli ją wyłączać (dosłownie - w którymś momencie zgasł cały segment świateł). Zdjęcie niestety nie za bardzo cokolwiek oddaje, więc zawezwijcie moce wyobraźni.


Na finisz wylądowaliśmy jeszcze w jakimś barze na grappie, co było bardzo, ale to bardzo złym pomysłem - nazajutrz miałem najgorszego kaca w całym swoim życiu.

Okazuje się, że nocna Florencja też jest spoko - tak, wiem, szok. Inny klimat i mnóstwo ludzi - wszystkie knajpy były zapchane po brzegi, a był środek tygodnia. Muszę się kiedyś jeszcze wybrać na wieczorny spacer po centrum.

A Pan Pociąg w maju przeprowadza się tu do pracy na czas nieokreślony, więc możliwe że będzie kolejna meta. Ma mieć kanapę, a może nawet pokój gościnny. Zamierzam masować ten kontakt.

No comments:

Post a Comment